10 godzin do następnego pociągu.
Spacer miastem na plaże, słynnych schodów nie widzieliśmy.
Bardzo dobry obiad z angielsko języczną obsługą (jedna z trzech osób mówiących po angielsku podczas całej podróży) i piwem.
Odpoczynek na trawce w parku wydaje się być dobrym pomysłem. Niestety zmęczenie gorąc i piwko nas uśpiło. Obudził nas jakiś facet mówiąc, że nas okradziono.
Chłopcy dzielnie gonili kobietę w klapkach z naszym aparatem, jedzeniem i piciem. Naszczęście słowo policja zamienia złodziejkę w słup soli. Plecak odzyskany a uprzejmy Pan, który nas obudził dostał na piwo.
Ruszamy dalej "elektricką" - jak nasza osobówka tylko, że siedzenia na 4 osoby i kończą się w połowie pleców. 5 godzin nocą niby nic, ale im później tym więcej ludzi kłucących się o miejsca, im więcej ludzi tym cieplej i bardziej śmierdzi a Ukraincy nie wiedzieć czemu zamykają okna. Na koniec dobiła nas wiadomość, że pierwsza klasa jest droższa o ok. 2 $ a my nie zdecydowaliśmy się, bo widząc białe, skurzane, lotnicze fotele i lśniące stoliczki myśleliśmy że musi to kosztować majątek :(