Nocowaliśmy w bardzo dobrym hotelu Belvedere**** za jedyne 150 zł/noc przywileje pracy w PPH Hotels.
Piękny hotel, pyszne śniadanko, tak bogaty wybór, że dostawałam oczopląsu i nie zabardzo wiedziałam co wziąść (5 różnych sałatek, 3 rodzaje jajecznicy, parówki, kiełbaski, frankfuterki, pełno wędlin i serów, twarożków, 3 rodzaje śledzi, 4 rodzaje płatków, jogurty, ciasta, chleb, bułki, dżemy, miody i nie pamiętam co jeszcze), nie do przejedzenia.
Pochodziliśmy trochę po Krupówkach.
Zjedliśmy obowiązkowy obiad "U Kolibeckiej" bardzo mała knajpka przy rądzie przy skoczniach, genialne jedzenie i nie drogie.
Proponujemy brać jedną porcję na 2 osoby. Polecamy misę kolibeckiej, żórek i placki ziemniaczane.
Chcialiśmy jechać na Morskie Oko ale okazało się, że remontują tą asfaltówkę na szczyt a nie byliśmy przygotowani na iście górskie wyprawy. Pozatym do samego szlaku było jeszcze kilka kilometrów i olbrzymie korki.
Tu też nauczka nie jeździć do Zakopanego na żaden długi weekend, cięszko się poruszać zarówno samochodem jak i pieszo, trzeba się przeciskać między ludźmi, których jest pełno.
Zaliczyliśmy festiwal jazzowy, kupiliśmy biolety na koncert, który odbywał się w naszym hotelu.
Przy lampce wina wysłuchaliśmy kilku znanych artystów (niestety nie pamiętam nazwisk, bo o ilę bardzo lubię jazz to nie znam się na nim).
Naszą uwagę przykuła Aga Zaryan, przepięknie śpiewała, aż trudno uwieżyć, że miała takie problemy żeby udowodnić, że potrafi śpiewać (było krótkie wprowadzenie do jej osoby), tak nam się spodobała, że w przerwie odrazu kupiliśmy jej płytę.
Pozatym, jak na przyzwoitej podróży poślubnej sędziliśmy większość czasu w pokoju.
Tu większość przemilczę, zainteresowani moga puścić wodzę fantazji.
Uchylę rąbka tajemnicy mówiąc, że pysznie smakuje śniadanie podane do łóżka a room service to świetna sprawa.
Nie należy wlewać najmniejszej nawet kropli płynu do kompieli do jacuzzi.