4.20 stajemy w korku.
Wypadek - dwa tiry + osobówka = 20 km w 2 godziny.
Myśleliśmy, że po tym korku już pojedziemy.
Myliliśmy się, po korku był kolejny korek i tak aż nad morze.
120 km w 8 godzin, niezła średnia.
Franek w końcu nie pobiegał, czas między pobudką a drzemką spędził w aucie.