Niestety zepsuła się nam chłodnica w samochodzie i nie dało się dalej jechać.
Niewiarygodne, żeby w stolicy szukać przez 1,5 godziny kogokolwiek kto cokolwiek mówi po angielsku, a jednak.
Dotarliśmy do warsztatu samochodowego, nie jestem pewna czy to ten, do którego droge prubowano nam wytłumaczyć, nieistotne.
Jeden rzut oka i stwierdziłam, że nie oddam tu samochodu, bo będe się bała wrócić do Polski.
Sławek też nie zabardzo był przekonany więc jeszcze raz dokładnie spojżał pod maskę i na szczęście okazało się, że tak nas wytelepało na wcześniejszych wertepach, że wiatrak spadł z zaczepów.
Uff...
W bukareszcie byliśmy tylko przejazdem ale nie podobał nam się, typowo komunistyczne, brudne miasto i bardzo dziwna rzecz, z jednego pasa na rądzie zrobiono sobie parking.
Nam się nie podobało ale nie zniechęcam, bo bylismy tam tylko 2 h i nic nie zwiedzili więc nie powinniśmy krytykować.